Większości kierowców wymiana silnika kojarzy się z najczarniejszym scenariuszem, gigantycznymi kosztami i wizją szybkiej sprzedaży samochodu. Tak być jednak nie musi. W rzeczywistości jest to często dużo tańsze rozwiązanie, niż inwestowanie w remont uszkodzonej jednostki napędowej, np. po zerwaniu rozrządu. O wymianie silnika można pomyśleć także wtedy, gdy obecna jednostka jest w pełni sprawna, ale nie spełnia oczekiwań kierowcy. Najczęstsze sytuacje, w których wymiana silnika jest całkiem dobrym pomysłem, opisujemy w naszym poradniku.
Lubisz swoje auto, ale coraz częściej narzekasz na słabe osiągi? Wymiana silnika może być świetnym rozwiązaniem. Nie jest to wcale bardzo skomplikowana operacja, o ile oczywiście nie trzeba od razu wymieniać skrzyni biegów, całego osprzętu i elementów zawieszenia oraz układu kierowniczego. Po wymianie silnika (jest to w pełni legalne) ponownie zakochasz się w swoim samochodzie i porzucisz myśli o jego sprzedaży.
To najbardziej typowa sytuacja, w której należy rozważyć wymianę silnika. Kompletną jednostkę z niedużym i potwierdzonym przebiegiem, z pewnego źródła i po serwisie, można kupić już za około 1,5 tysiąca złotych (mówimy o silniku do auta miejskiego czy kompaktowego). Tyle nie wystarczy nawet na wymianę rozrządu i planowanie głowicy, nie wspominając już np. o wymianie zaworów czy wałka rozrządu.
Takie okazje czasami się trafiają. Można się na nie natknąć na przykład na forach internetowych dla fanów samochodów danej marki czy na portalach ogłoszeniowych. Poszukiwane silniki to przede wszystkim te, które nie były oferowane w standardzie w salonach samochodowych i trzeba było za nie słono dopłacać. Są więc rzadkie, ale gwarantują przy tym mnóstwo przyjemności z jazdy. Sprawdź, czy da się w miarę bezproblemowo wykonać tzw. swap silnika do Twojego samochodu i jeśli koszty są rozsądne, to weź taką opcję poważnie pod uwagę.
Wymiana kompletnego silnika zawsze jest mniej czasochłonna niż naprawa generalna jednostki. Stąd sami mechanicy nierzadko sugerują klientom, by poszukali silnika „na podmiankę”, zamiast wydawać mnóstwo pieniędzy na remont, tracąc przy tym możliwość jazdy samochodem nawet przez kilka tygodni.