Pechowa stłuczka może się wiązać z całym pasmem dalszych problemów, spośród których najczęstszym jest konieczność walki z ubezpieczycielem o urealnienie wysokości wypłaconego odszkodowania. Niestety, ta walka bywa bardzo trudna, a w wielu przypadkach kończy się po prostu niepowodzeniem. Firmy ubezpieczeniowe dysponują całym zakresem sztuczek, które pozwalają im bezkarnie zaniżać wysokość odszkodowań. Kierowca nie musi się jednak godzić na pierwszą propozycję. Sprawdź, jakie przysługują Ci prawa.
Zaniżona wysokość odszkodowania – i co teraz?
Zwyczajowo po zgłoszeniu szkody ubezpieczyciel ma 7 dni na przysłanie do nas rzeczoznawcy, który oceni skalę zniszczeń i dokona wstępnej wyceny kosztu naprawy. Wówczas otrzymamy pierwszą propozycję. Niemal na pewno będzie ona znacznie zaniżona. Dlaczego?
Ubezpieczyciel bazuje na uśrednionych stawkach np. cen części zamiennych i roboczogodzin. To oczywista niesprawiedliwość, bo trudno, aby kierowca z Warszawy miał szukać warsztatu gotowego naprawić jego samochód według stawek obowiązujących np. w Siedlcach. Z drugiej strony na pewno zostaną nam zaproponowane części nieoryginalne.
Nawet jeśli nasze auto przed wypadkiem było w świetnym stanie, to teraz ubezpieczyciel będzie chciał, abyśmy naprawili je jak najtańszym kosztem. Kierowca na tym traci, bo jeśli przyjmie propozycję, to może się okazać, że nie wystarczy mu pieniędzy na fachową naprawę auta.
Czy musisz się na to godzić?
Kierowca ma prawo odmówić przyjęcia proponowanej mu wysokości odszkodowania – mówimy tu oczywiście o dokonaniu naprawy w oparciu o kosztorys szkody. W takiej sytuacji powinien wysłać do ubezpieczyciela pismo, w którym zażąda urealnienia kosztorysu, zastosowania do wyceny części oryginalnych oraz uwzględnienia, w jakim mieście będzie przeprowadzana naprawa. Zwykle wówczas Towarzystwo Ubezpieczeniowe negocjuje z właścicielem, ale nie należy się spodziewać, aby kolejne propozycje były o wiele wyższe.
Jeśli nie możemy dojść do porozumienia z ubezpieczycielem, pozostają nam dwa wyjścia:
Drugie rozwiązanie jest zdecydowanie wygodniejsze i pewniejsze. Na rynku funkcjonuje sporo firm zajmujących się dopłatami do odszkodowań komunikacyjnych. Wystarczy wysłać im kosztorys szkody, na podstawie którego zostanie oceniona skala zaniżenia odszkodowania. Firma zaproponuje kierowcy dopłatę, a jeśli ten ją zaakceptuje, sporządzana jest tzw. cesja wierzytelności z polisy OC. Podpisanie tego dokumentu kończy udział właściciela auta w całej sprawie. Teraz dochodzeniem urealnienia kosztorysu zajmie się już firma, która wcześniej dopłaciła mu do uzyskanego odszkodowania.
Jest to transakcja w pełni legalna i coraz popularniejsza wśród polskich kierowców. Nie ma się czemu dziwić – samodzielna walka z ubezpieczycielem wiąże się z masą niedogodności i nie gwarantuje sukcesu. Prywatna firma ma dużo większe szanse w starciu przed sądem. Jeśli jej oferta nas satysfakcjonuje, zdecydowanie warto się na takie rozwiązanie zdecydować.
Akcja partnerska z Promesco