Bezwypadkowy czy „bezwypadkowy”? Uważaj na interpretację handlarza

Jerzy Biernacki
07.10.2019

Nawet dziecko wie, że zakup używanego samochodu w Polsce wiąże się z bardzo dużym ryzykiem. Szczególnie, jeśli mówimy o aucie sprowadzonym z zagranicy, o niepewnej i niepotwierdzonej historii. W takiej sytuacji zawsze trzeba się kierować zasadą ograniczonego zaufania i nawet nie słuchać tego, co opowiada handlarz: w większości będą to rzeczy zupełnie zmyślone. Dobrym przykładem będą tutaj zapewnienia o bezwypadkowości samochodu. Okazuje się, że polscy handlarze potrafią bardzo ciekawie interpretować słowo „bezwypadkowy”.

Bezwypadkowy, bo nie wystrzeliły poduszki

Jest w tym jakaś logika, ale z perspektywy nabywcy samochodu nie powinno mieć znaczenia, czy w chwili wypadku w aucie wystrzeliły poduszki powietrzne czy też nie. Zwłaszcza, że polscy mechanicy bez problemu mogą je wymienić w taki sposób, że tylko fachowiec się połapie. Pamiętajmy również, że poduszki mogą nie wystrzelić z różnych powodów – np. po tym, jak właściciel dezaktywował poduszkę pasażera z powodu przewożenia na przednim fotelu dziecka w foteliku.

Bezwypadkowy, bo nie było ofiar śmiertelnych

Jak można to skomentować? Niestety, polscy handlarze potrafią użyć nawet takiego argumentu. Gdy wnikliwa weryfikacja stanu samochodu wykazuje, że auto jednak miało przeprowadzoną poważną naprawę blacharską, handlarz zmienia front, jednocześnie zapewniając, że wypadek nie spowodował ofiar śmiertelnych. Czy to kogokolwiek uspokoi? Mało prawdopodobne.

Bezwypadkowy, bo stłuczka to nie wypadek

Klasyka gatunku. Można się oczywiście spierać o nomenklaturę, jednak jeśli sprzedający informuje o 100% bezwypadkowości samochodu, potencjalny nabywca ma prawo sądzić, że w aucie nie były dokonywane żadne naprawy blacharskie. Zwłaszcza, że bardzo często jest tak, iż z pozoru niegroźna stłuczka prowadzi do poważnego uszkodzenia konstrukcji samochodu i przestawienia geometrii.

Bezwypadkowy, bo nie były spawane elementy nośne

Zdarza się, że wypadek nie skutkuje koniecznością spawania podłużnic czy podłogi samochodu, ale nie zmienia to faktu, że auto nie jest już w oryginalnym stanie blacharskim. Wypadkowa przeszłość to problem nie tylko wizualny – skutkiem jakiegoś zdarzenia drogowego może być przecież uszkodzenie elementów elektrycznych, silnika czy skrzyni biegów. Dlatego elementarna uczciwość nakazuje, aby poinformować potencjalnego nabywcę o nawet drobnej przygodzie – choć brzmi to oczywiście skrajnie naiwnie, biorąc pod uwagę realia polskiego rynku samochodów używanych.

 

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie