Kierowcy w szukaniu oszczędności bardzo często decydują się na wycięcie filtra DPF. Takie decyzje użytkowników pojazdów mogą prowadzić do pogarszania się jakości powietrza, która w konsekwencji może prowadzić do groźnych chorób i powikłań.
Wycinanie filtra DPF może wiązać się z karami finansowanymi, o czym przekonali się prowadzący program „Diesel Brothers”.
W Polsce trwają kampanie społeczne uświadamiające, jak ważne jest posiadanie filtrów DPF dla zdrowia naszego i rodziny. Przykładem właściwego informowania o zagrożeniu cząstkami bez DPFa może być kampania:
https://smogowicze.pl/article/Diesel-nie-musi-dymic
Zobaczmy jednak jak to się odbywa w innych krajach.
„Diesel Brothers” zostali pozwani w 2017 r. przez Towarzystwo Lekarzy z Utah dla Czystego Powietrza. Zdaniem organizacji, twórcy programu nie mieli prawa do tak dużych modyfikacji pojazdów.
Lekarze, którzy pozwali gwiazdy, kupili jeden z samochodów i wysłali go na badania techniczne. Okazało się, że testowany pojazd emitował 36 razy więcej zanieczyszczeń i 21 razy więcej cząstek stałych samochód wyposażony w filtr DPF
Argumentacja lekarzy przekonała sąd, który wymierzył karę 851 tys. dolarów. 761 tys. dolarów trafi na konto rządu federalnego, a 90 tys. dolarów na konto hrabstwa Davis w Utach.
DPF to „część”, która w naszym samochodzie jest odpowiedzialna za „wyłapywanie” cząstek stałych ze spalin.
Filtr DPF to „puszka” wykonana ze stali nierdzewnej. Wewnątrz znajduje się ceramiczny korpus filtra złożony z kanalików. Są to tzw. kanaliki wlotowe oraz wylotowe. Kanały są zamknięte z jednej strony, naprzemiennie. Dzięki takiemu ułożeniu spaliny „przeciskają się” przez ścianki kanałów, co powoduje osadzanie cząstek sadzy.
Najtańsze i nieoryginalne zamienniki do popularnych samochodów kosztują najmniej. Ich cena to wydatek od ok. 1500 zł. do ok. 5 tys. zł. W przypadku samochodów ciężarowych to koszt blisko 10 tys. zł.
Komunikat prasowy