Jeśli Twój samochód ma bak o pojemności 50 litrów, to każde tankowanie do pełna kosztuje Cię – w zależności od aktualnej ceny benzyny lub oleju napędowego – około 220-240 złotych. Teraz pomyśl, że cena ta może być niższa aż o 10-15 złotych. Brzmi kusząco i jest jak najbardziej możliwe. Wystarczy tankować na stacjach przy marketach. Polscy kierowcy już się do nich przyzwyczaili, ale nadal nie wszyscy z tej opcji korzystają. Dlaczego? Czy tankowanie na takich stacjach jest ryzykowne?
Normą jest, że różnica w cenie paliwa pomiędzy stacją przy markecie a tą sieciową (Orlen, BP, Lotos itd.) wynosi co najmniej kilkanaście groszy na litrze. Po przeliczeniu tego na pojemność baku przeciętnego samochodu, robi się nam niezła sumka. Oszczędności z tytułu tankowania przy marketach mogą sięgnąć kilkuset złotych rocznie.
Tajemnica niskich cen jest dość oczywista: markety nie muszą zarabiać na paliwie i mogą je sprzedawać nawet po kosztach, ponieważ stacje benzynowe nie są ich głównym źródłem dochodu. Sieci handlowe doskonale wiedzą, że skoro już kierowca zdecydował się przyjechać na stację, to prawdopodobnie zrobi „przy okazji” zakupy. Może też być odwrotnie: Jan Kowalski przyjedzie na zakupy do marketu, jego oczom ukaże się promocja na paliwo, a więc postanowi od razu zatankować samochód.
Markety często organizują też akcje, które mają na celu „pakietowanie” ich usług. Klienci dostają rabaty na paliwo po zrobieniu zakupów za określoną kwotę, niektórzy mogą też płacić za benzynę, olej napędowy czy gaz bonami.
Efekt jest taki, że stacje benzynowe zlokalizowane przy największych hipermarketach w kraju, sprzedają rocznie nawet trzykrotnie więcej paliwa niż konkurencyjne punkty w okolicy. Kierowcy potrafią liczyć i skoro mogą tankować taniej, to chcą z tego korzystać. Jednak nie wszyscy.
To jedna z najczęściej pojawiających się opinii, która zniechęca część kierowców do zakupu paliwa na tego typu stacjach. Rzekomo ktoś kiedyś zatankował na stacji przy hipermarkecie na „A”, ktoś inny przy tym na „C”, a jeszcze ktoś skusił się na paliwo przy sklepie na „T” i wszyscy ci kierowcy mieli później problemy ze swoimi samochodami. Można to jednak traktować wyłącznie w kategoriach legendy miejskiej.
Stacje przy hipermarketach są kontrolowane przez odpowiednie służby, które sprawdzają jakość sprzedawanego paliwa i dokładność liczników na dystrybutorach. W praktyce do zbiorników tych stacji trafia dokładnie takie samo paliwo, jakie tankujemy na stacjach sieciowych czy prywatnych. Nie jest ono co prawda w żaden sposób uszlachetnianie, jednak w przypadku normalnych jednostek napędowych ma to mniejsze znaczenie.
Na stacje przy hipermarketach powinni uważać wyłącznie właściciele samochodów napędzanych nowoczesnymi silnikami wysokoprężnymi, które są bardzo wrażliwe na jakość paliwa. Jednak ta uwaga generalnie dotyczy większości stacji w Polsce, bo nie jest tajemnicą, że jakość oleju napędowego sprzedawanego w naszym kraju pozostawia sporo do życzenia.
Tankowanie na stacjach przy marketach się opłaca, bo trudno dyskutować z liczbami. Natomiast obawa o jakość paliwa jest raczej kwestią bariery psychologicznej.