Choć media co i rusz informują o świetnych wynikach sprzedaży fabrycznie nowych samochodów, to rodzima motoryzacja nadal stoi przede wszystkim importem aut używanych. Co więcej: nasz kraj wciąż zalewa ogromna fala „okazji” zza zachodniej granicy. Handlarze zacierają ręce, choć znalezienie godnych uwagi egzemplarzy jest coraz trudniejsze. W styczniu 2020 roku został pobity kolejny rekord importu używanych samochodów. To ostatecznie zadaje kłam tezie, że Polacy nie chcą już jeździć autami po Schmitcie.
Tylko w styczniu 2020 roku polską granicę przekroczyło ponad 81 800 pojazdów z drugiej, a często trzeciej i czwartej ręki. To historyczny rekord dla tego miesiąca. Dla porównania: w tym samym okresie roku 2019 do Polski sprowadzono o około 9% mniej używanych samochodów. Takie dane podał Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Jednocześnie w styczniu odnotowano wyraźny spadek liczby rejestracji pojazdów fabrycznie nowych o DMC do 3,5 tony. W całym kraju zarejestrowano niecałe 44 tysiące takich aut, co ma głównie związek z zakończeniem roku podatkowego. W Polsce głównymi nabywcami nowych samochodów są firmy, które zakupy zdążyły zrobić jeszcze w grudniu.
Rosnące tempo importu używanych pojazdów nie jest tak dużym problemem, jak fakt, iż do naszego kraju sprowadza się głównie auta mocno wyeksploatowane i leciwe. Średni wiek pojazdu przekraczającego granicę na Odrze wynosi blisko 12 lat (dokładnie 11 lat i 7 miesięcy). Polscy nabywcy zdecydowanie najbardziej preferują rocznik 2008, co też znajduje odzwierciedlenie w statystykach – aut z tego roku produkcji sprowadzono w styczniu 2020 najwięcej.
Jeśli chodzi o jednostki napędowe, to królują silniki benzynowe, przy czym udział samochodów napędzanych jednostkami wysokoprężnymi nadal jest bardzo wysoki – w styczniu wyniósł prawie 44%. Jest to spowodowane tym, że cała zachodnia Europa pozbywa się leciwych diesli z uwagi na ostre normy dotyczące emisji spalin. W Polsce takie auta nadal mogą być z powodzeniem użytkowane.
Najwięcej używanych pojazdów sprowadza się do Polski z Niemiec, Francji i Belgii – szczególnie dotyczy to samochód z silnikami wysokoprężnymi (z tych rynków pochodzi ponad 76% aut z dieslem pod maską ściągniętych do naszego kraju w styczniu 2020).