Zimowy standard: wsiadamy rano do samochodu, wkładamy kluczyk do stacyjki, zakręcamy rozrusznikiem i… cisza. To typowy objaw rozładowania akumulatora, o co nietrudno po mroźnej nocy. W takiej sytuacji wielu kierowców wpada na stary pomysł odpalenia samochodu na pych. Uwaga jednak: nie jest to dobra metoda. Dlaczego nie warto tego robić? Sprawdź w naszym poradniku.
Czy zdajesz sobie sprawę z takiego zagrożenia? Jeśli nie, to nie życzymy Ci, abyś musiał się kiedykolwiek o tym przekonać. Przeskoczenie paska rozrządu podczas odpalania samochodu na pych jest jak najbardziej możliwe, a wręcz prawdopodobne.
Czym się to skończy? W najlepszym przypadku nierówną pracą silnika. W najgorszym – nawet zerwaniem paska, co już narobi w silniku ogromnych szkód i w większości przypadku oznacza konieczność przeprowadzenia remontu kapitalnego jednostki napędowej.
Odpalanie samochodu na pych może się wydawać banalnie łatwe, ale w rzeczywistości to wcale nie jest taka prosta sprawa. W dodatku już sam ten proces jest dość niebezpieczny, szczególnie wtedy, gdy próbujesz zapchnąć samochód na drodze publicznej. Wyobraź sobie, co się stanie, gdy stracisz nad nim kontrolę i auto uderzy w przejeżdżający pojazd?
Jeśli próbowałeś kiedykolwiek odpalić samochód na pych, to na pewno dobrze wiesz, ile trzeba się przy tym namordować. Auto samo w sobie jest ciężkie, a przecież może być tak, że masz przed sobą wzniesienie. Co wtedy? Czy na pewno będziesz w stanie rozpędzić je do takiej prędkości, aby udało się uruchomić silnik? Po kilku próbach możesz być już tak wykończony, że skończy się wezwaniem lawety – czy zatem warto w ogóle próbować i tracić czas oraz siły?
Jeśli akumulator w Twoim samochodzie ma już najlepsze lata za sobą, ale jeszcze nie chcesz go wymieniać, to powinieneś zawsze mieć przy sobie kable rozruchowe. Dzięki nim uruchomisz silnik przy pomocy np. sąsiada czy obcej osoby spotkanej na parkingu pod sklepem. Cała operacja zajmie kilka minut i jest to dużo lepsze rozwiązanie, niż męczenie się z odpalaniem samochodu na pych.