W Polsce wciąż panuje przekonanie, że samochód z przebiegiem powyżej 200 tys. km jest jeżdżącą skarbonką i w końcu zrujnuje właściciela. Stąd wiele osób uparcie szuka w ogłoszeniach aut z dużo niższym kilometrażem. Niesłusznie, ponieważ stosunkowo młody samochód, który pokonał znaczny dystans, jak najbardziej może być wart zainteresowania. Wyjaśniamy, dlaczego nie trzeba się bać takich egzemplarzy.
Taki sposób eksploatacji jest zaletą danego egzemplarza, ponieważ jazda w trasie jest dużo korzystniejsza dla zespołu napędowego, hamulców i zawieszenia. Często okazuje się, że samochód ze znacznym przebiegiem, mający 3-4 lata, jest pod względem technicznym we wzorowym stanie, czego nie można powiedzieć o aucie eksploatowanym wyłącznie w warunkach miejskich (dziurawa nawierzchnia, częste hamowanie, stanie w korkach itd.).
Ważną zaletą młodych aut z dużymi przebiegami jest to, że ich wnętrza są zużyte w stosunkowo niewielkim stopniu, a wręcz mogą wyglądać jak nowe. Zwykle dużo gorzej prezentuje się kokpit auta eksploatowanego wyłącznie w mieście, zwłaszcza wożącego dzieci.
Wbrew obiegowej opinii samochód, który jeździ mało, jest użytkowany w trudnych warunkach, sprzecznych z ideą inżynierów projektujących dane auto. Jeśli np. dotychczasowy właściciel jeździł pojazdem na krótkich dystansach, to zarówno silnik, jak i skrzynia biegów były wiecznie niedogrzane, co negatywnie wpłynie na ich trwałość. Zupełnie inaczej wygląda to w samochodach eksploatowanych w trasie.
Jeśli auto jeździło bardzo dużo, a ma np. 3-4 lata, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że w tym czasie ujawniły się już typowe dla danego modelu usterki, które zostały usunięte w okresie gwarancji (w ASO, na oryginalnych częściach). Daje to nadzieję na bezproblemową eksploatację przez kolejnego użytkownika.