Grzechy główne polskich kierowców, czyli jak nieświadomie niszczymy swoje samochody?

Andrzej Winnicki
23.12.2019

Każdy właściciel samochodu chce, aby jego auto jeździło bezawaryjnie, było tanie w eksploatacji, a przy tym dawało choćby minimalną radość. Warto więc zdać sobie sprawę z tego, że największy wpływ na to wszystko ma sam kierowca. Nie ma aut odpornych na błędy eksploatacyjne czy zwykłą głupotę. Liczą się tutaj nawet drobiazgi, często kompletnie bagatelizowane przez właścicieli, które można zaliczyć go kategorii grzechów głównych. Wymieniamy je w naszym poradniku.

„Pałowanie” na zimnym silniku

Klasyka gatunku: odpalamy silnik po nocy, wrzucamy jedynkę i „rura”. Niewielu kierowców zdaje sobie sprawę, że takie postępowanie jest prostą drogą do poważnych problemów mechanicznych. Dobrą praktyką jest pozwolenie silnikowi na 30-40 sekund pracy na wolnych obrotach. To wystarczy, aby olej silnikowy został rozprowadzony po jednostce i złapał minimalną wymaganą temperaturę. „Pałowanie” na zimnym silniku jest częstą przyczyną zatarcia jednostki.

Nieuzasadniona zmiana oleju silnikowego

Warto to sobie zakodować: jeśli producent samochodu przewidział, że w danym silniku należy stosować olej np. 5W30 o konkretnych parametrach, to taki olej lejemy do samego końca. Między bajki można włożyć dawne teorie, jakoby po przekroczeniu 200.000 kilometrów przebiegu dobrze będzie przejść na olej o większej gęstości, bo to „uszczelni” silnik. Jeśli jednostka jest w dobrej kondycji, nie zużywa nadmierne oleju, to przy każdej zmianie stosujemy dokładnie ten sam lubryfikant.

Jazda ze zbyt niskim ciśnieniem w oponach

Niby drobiazg, ale takie postępowanie jest skrajnie nieodpowiedzialne. Nie mówimy tutaj nawet o sytuacji, w której kierowca jeździ na całkowitym „kapciu”. Ubytki ciśnienia w granicach 0,5-1 bar mogą być nawet niezauważalne gołym okiem. Dlatego każdy kierowca powinien przynajmniej raz na dwa tygodnie podjechać na stację benzynową i sprawdzić poziom ciśnienia – o ile w jego samochodzie nie ma czujników.

Jazda ze zbyt niskim ciśnieniem grozi nie tylko przedwczesnym zużyciem ogumienia, ale ma również fatalny wpływ na stan zawieszenia, komfort jazdy i bezpieczeństwo na drodze.

Bagatelizowanie kontrolek ostrzegawczych

„To nic groźnego” albo „To pewnie jakiś błąd w komputerze” – takie wymówki uzasadniające jazdę samochodem ze świecącymi się kontrolkami ostrzegawczymi są niedopuszczalne. Kontrolki są właśnie po to, aby ostrzec kierowcę, że z autem dzieje się coś niedobrego i powinien się temu przyjrzeć serwis. Udawanie, że nie widzi się kontrolek, jest proszeniem się o kłopoty.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie