Fabryczna nawigacja: ma swoje zalety, ale i kilka wad

Marek Szydełko
02.11.2018

Fabryczna nawigacja to jeden z najbardziej pożądanych elementów wyposażenia samochodu. Jeszcze kilkanaście lat temu można ją było zamówić wyłącznie w modelach z wyższej półki. Dziś spotykamy ją nawet w autach miejskich. Czy jednak rzeczywiście warto za nią dopłacić? To nie jest takie oczywiste. Fabryczna nawigacja, pomimo swoich zalet, ma też kilka istotnych wad, o których warto wiedzieć przed wysupłaniem z portfela pokaźnej kwoty.

Zalety fabrycznej nawigacji

Podstawową zaletą jest to, że fabryczna nawigacja eliminuje konieczność stosowania zewnętrznych urządzeń czy korzystania z map Google w smartfonie. Dzięki temu deska rozdzielcza auta nie jest zastawiona różnymi sprzętami, co poprawia wygląd wnętrza i zwiększa bezpieczeństwo kierowcy oraz pasażerów (zwłaszcza w razie wypadku).

Kolejną zaletą jest pełna obsługa nawigacji z kierownicy samochodu (przynajmniej w większości modeli). Dzięki temu kierowca nie musi odrywać wzroku od drogi. Szczególnie dobrze działa to w autach, w których fabryczną nawigację można obsługiwać głosem.

Fabryczna nawigacja to również brak odwiecznego problemu z rozładowaną baterią w smartfonie czy urządzeniu zewnętrznym. Nie trzeba więc ciągnąć przewodu ładowarki przez deskę rozdzielczą, co ani estetycznie nie wygląda, ani nie ułatwia kierowcy prowadzenia pojazdu (przewód może się zaplątać w lewarek zmiany biegów).

Samochód wyposażony w fabryczną nawigację jest też atrakcyjniejszy dla potencjalnych nabywców. Będzie to mieć spore znaczenie w momencie, gdy właściciel zdecyduje się sprzedać auto. Oczywiście nie odzyska całej kwoty, jaką dopłacił za system w salonie, ale prawdopodobnie szybciej znajdzie zainteresowanego kupca.

Kilka wad, które podważają sens zakupu fabrycznej nawigacji

Przede wszystkim fabryczna nawigacja to wciąż wyposażenie luksusowe, o czym świadczą bardzo wysokie ceny tego gadżetu. O ile nawi nie jest elementem seryjnym w danym egzemplarzu, to kierowca musi być przygotowany na dopłatę rzędu od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych. Im droższe auto, tym wyższa dopłata.

Problemem okazuje się też aktualizacja map w fabrycznej nawigacji. Autoryzowani dilerzy bardzo często piętrzą problemy, nierzadko sami nie wiedzą, jak się za to zabrać. Sprawy nie ułatwiają też producenci samochodów, którzy zaskakująco rzadko wypuszczają nowe wersje map. Może się więc okazać, że kierowca będzie mieć na pokładzie samochodu ładnie wyglądającą, ale niemal bezużyteczną nawigację – ponieważ mapy nie uwzględniają np. nowych odcinków autostrad i dróg ekspresowych.

Podsumowując: jeśli dopłata do fabrycznej nawigacji jest znaczna i miałoby to spowodować wyraźne przekroczenie budżetu nabywcy, nie warto sięgać głębiej do portfela. W praktyce okazuje się, że aplikacje nawigacyjne na smartfony są znacznie dokładniejsze, częściej dostają aktualizacje i dają kierowcy większe możliwości w zakresie np. personalizacji trasy. Fabryczna nawigacja to fajny, ale jednak bardzo drogi gadżet.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie