Malowanie zacisków hamulcowych to jedna z najpopularniejszych form domorosłego tuningu. Efektowne zaciski w kontrastującym kolorze, które są dobrze widoczne zza felg aluminiowych, bez wątpienia mogą się podobać. My jednak podamy Ci kilka powodów, dla których nie warto ich malować.
Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że pomalowanie zacisków hamulcowych domowym sposobem, czyli zwykłą farbą do metalu czy farbą w sprayu, to rozwiązanie na krótki czas. Już po pierwszej zimie zaciski będą się prezentować zdecydowanie gorzej.
Jeśli planujesz tylko „psiknąć sprayem” na zaciski, to lepiej sobie daruj – szkoda Twojego czasu. Porządne malowanie zacisków wymaga ich demontażu, piaskowania, a następnie nałożenia podkładu i dopiero docelowej farby (najlepiej z utwardzaniem powłoki w piecu). Kosztuje to czas, pieniądze i sporo pracy, za którą nie powinny się zabierać osoby mające mgliste pojęcie o mechanice.
Malowane na kontrastujący kolor zaciski hamulcowe kojarzą się nam z samochodami sportowymi. Świetnie wyglądają w autach o dużej mocy, luksusowych marek, gdzie jednak efekt potęguje rozmiar zacisków (często oznakowanych logo danej marki czy producenta układów hamulcowych, np. legendarnej marki Brembo).
W samochodach, jakich mnóstwo na ulicach, cały czar pryska i można wręcz odnieść wrażenie, że właściciel próbuje na siłę udowodnić innym, że jeździ bardziej wyjątkowym autem, niż wskazują na to suche fakty. Corsa 1.2 z czerwonymi zaciskami? Tico z zaciskami pomalowanymi na żółto? Sam przyznasz, że taki widok może budzić uśmiech politowania.