Czy ubezpieczyciel musi przysłać rzeczoznawcę na oględziny uszkodzonego samochodu? Nie zawsze

Jerzy Biernacki
09.11.2015

Gdy już opadną emocje i kierowca ukoi nerwy po stresującej stłuczce, zaczyna się zastanawiać, co powinien teraz zrobić, aby uzyskać odszkodowanie z polisy OC sprawcy. Większość z nas sądzi, że nie obejdzie się bez wizyty rzeczoznawcy i masy papierów do wypełnienia. Tak być jednak nie musi. Są bowiem sytuacje, w których rzeczoznawca wcale się u nas nie pojawi, a odszkodowanie zostanie nam przyznane wyłącznie na podstawie... zdjęć.

Drobna stłuczka – to da się załatwić bardzo szybko

Ubezpieczycielom zależy przede wszystkim na ograniczaniu kosztów. Dlatego jeśli straty w wyniku stłuczki są niewielkie, niemal na pewno zaproponują nam oni rezygnację z wizyty rzeczoznawcy. W takiej sytuacji będziemy musieli jedynie wykonać zdjęcia uszkodzonych elementów i wraz z podpisanym przez sprawcę oświadczeniem wysłać je do Towarzystwa Ubezpieczeniowego.

Na zdjęciach powinny się znaleźć wszelkie uszkodzenia, do jakich doszło w wyniku kolizji. Nie warto „przy okazji” próbować naciągnąć ubezpieczyciela na wyższe odszkodowanie dokumentując rysy i wgniecenia powstałe wcześniej – wówczas możemy się spodziewać zakwestionowania naszego wniosku i wizyty rzeczoznawcy. A to może się skończyć nawet znacznym obniżeniem przyznanej kwoty odszkodowania.

Pieniądze szybko trafią na nasze konto

Jeśli zdjęcia i uszkodzenia nie budzą żadnych wątpliwości, ubezpieczyciel zaproponuje nam kwotę odszkodowania. Niestety, niemal na pewno będzie ona dość niska, ponieważ – jak już wiecie z naszych poprzednich wpisów – normą jest zaniżanie wysokości odszkodowań. Ubezpieczyciele robią to poprzez uśrednianie cen części i stawek roboczogodzin.

Plusem tego rozwiązania jest zatem krótki czas załatwiania formalności i otrzymania pieniędzy. Minusem – utrudniona walka o wyższe odszkodowanie. Jeśli zakwestionujemy przyznaną nam kwotę, możemy rozpocząć negocjacje z Towarzystwem Ubezpieczeniowym. Wówczas odwiedzi nas rzeczoznawca, ale w praktyce to po naszej stronie pozostanie obowiązek udowodnienia, że proponowana kwota jest rzeczywiście zaniżona.

Lepiej zdać się na specjalistów

Najwygodniejszym dla kierowcy rozwiązaniem będzie jednak przystanie na propozycję ubezpieczyciela, przyjęcie kosztorysu i odebranie pieniędzy. Nie oznacza to wcale, że sprawa jest zamknięta. Bardzo chętnie zainteresują się nią bowiem firmy wyspecjalizowane w dochodzeniu urealnienia kosztorysu szkody od firm ubezpieczeniowych.

Jak działają? Wystarczy wysłać do nich kosztorys szkody i poprosić o jego ocenę. Następnie właściciel auta otrzymuje propozycję dopłaty do odszkodowania. Jeśli jest ona dla niego satysfakcjonująca, konieczne będzie sporządzenie cesji praw wierzytelności z polisy OC. Na tej podstawie firma będzie miała pełne prawo ubiegania się przed sądem o podwyższenie kwoty odszkodowania. Kierowca – co bardzo ważne – nie bierze w tym już żadnego udziału, nie ryzykuje również utraty zniżek.

Jest to rozwiązanie bardzo bezpieczne i komfortowe, a także w pełni legalne. Jeśli więc sądzicie, że ubezpieczyciel próbuje zaniżyć Wasze odszkodowanie (a jest tak niemal na pewno), skonsultujcie to z firmą oferującą dopłaty do odszkodowań. Jest to usługa bezpłatna, a zatem nie ma żadnego ryzyka.


akcja partnerska z Promesco

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie