Gdy już opadną emocje i kierowca ukoi nerwy po stresującej stłuczce, zaczyna się zastanawiać, co powinien teraz zrobić, aby uzyskać odszkodowanie z polisy OC sprawcy. Większość z nas sądzi, że nie obejdzie się bez wizyty rzeczoznawcy i masy papierów do wypełnienia. Tak być jednak nie musi. Są bowiem sytuacje, w których rzeczoznawca wcale się u nas nie pojawi, a odszkodowanie zostanie nam przyznane wyłącznie na podstawie... zdjęć.
Ubezpieczycielom zależy przede wszystkim na ograniczaniu kosztów. Dlatego jeśli straty w wyniku stłuczki są niewielkie, niemal na pewno zaproponują nam oni rezygnację z wizyty rzeczoznawcy. W takiej sytuacji będziemy musieli jedynie wykonać zdjęcia uszkodzonych elementów i wraz z podpisanym przez sprawcę oświadczeniem wysłać je do Towarzystwa Ubezpieczeniowego.
Na zdjęciach powinny się znaleźć wszelkie uszkodzenia, do jakich doszło w wyniku kolizji. Nie warto „przy okazji” próbować naciągnąć ubezpieczyciela na wyższe odszkodowanie dokumentując rysy i wgniecenia powstałe wcześniej – wówczas możemy się spodziewać zakwestionowania naszego wniosku i wizyty rzeczoznawcy. A to może się skończyć nawet znacznym obniżeniem przyznanej kwoty odszkodowania.
Jeśli zdjęcia i uszkodzenia nie budzą żadnych wątpliwości, ubezpieczyciel zaproponuje nam kwotę odszkodowania. Niestety, niemal na pewno będzie ona dość niska, ponieważ – jak już wiecie z naszych poprzednich wpisów – normą jest zaniżanie wysokości odszkodowań. Ubezpieczyciele robią to poprzez uśrednianie cen części i stawek roboczogodzin.
Plusem tego rozwiązania jest zatem krótki czas załatwiania formalności i otrzymania pieniędzy. Minusem – utrudniona walka o wyższe odszkodowanie. Jeśli zakwestionujemy przyznaną nam kwotę, możemy rozpocząć negocjacje z Towarzystwem Ubezpieczeniowym. Wówczas odwiedzi nas rzeczoznawca, ale w praktyce to po naszej stronie pozostanie obowiązek udowodnienia, że proponowana kwota jest rzeczywiście zaniżona.
Najwygodniejszym dla kierowcy rozwiązaniem będzie jednak przystanie na propozycję ubezpieczyciela, przyjęcie kosztorysu i odebranie pieniędzy. Nie oznacza to wcale, że sprawa jest zamknięta. Bardzo chętnie zainteresują się nią bowiem firmy wyspecjalizowane w dochodzeniu urealnienia kosztorysu szkody od firm ubezpieczeniowych.
Jak działają? Wystarczy wysłać do nich kosztorys szkody i poprosić o jego ocenę. Następnie właściciel auta otrzymuje propozycję dopłaty do odszkodowania. Jeśli jest ona dla niego satysfakcjonująca, konieczne będzie sporządzenie cesji praw wierzytelności z polisy OC. Na tej podstawie firma będzie miała pełne prawo ubiegania się przed sądem o podwyższenie kwoty odszkodowania. Kierowca – co bardzo ważne – nie bierze w tym już żadnego udziału, nie ryzykuje również utraty zniżek.
Jest to rozwiązanie bardzo bezpieczne i komfortowe, a także w pełni legalne. Jeśli więc sądzicie, że ubezpieczyciel próbuje zaniżyć Wasze odszkodowanie (a jest tak niemal na pewno), skonsultujcie to z firmą oferującą dopłaty do odszkodowań. Jest to usługa bezpłatna, a zatem nie ma żadnego ryzyka.
akcja partnerska z Promesco