W szczytowym okresie rozkwitu polskiego rynku samochodów używanych, blisko 7 na 10 oferowanych aut z drugiej ręki było napędzanych silnikami wysokoprężnymi. Nawet obecnie ponad połowa samochodów szukających nowego właściciela ma pod maską właśnie jednostkę diesla. Polacy pokochali te silniki za znakomity stosunek osiągów do zużycia paliwa. Niestety, spora grupa zdążyła je już znienawidzić z powodu momentami ekstremalnie drogiego serwisu. Dlatego zalecamy rozwagę i specjalnie dla Was wymieniamy 6 rzeczy, na które bezwzględnie musicie zwrócić uwagę przed zakupem.
- Faktyczny stopień zużycia auta – nie ma praktycznie żadnej możliwości, aby okazyjnie kupić kilkuletnie auto z zachodniej Europy, napędzane silnikiem wysokoprężnym, z przebiegiem niższym niż 180.000-200.000 kilometrów. W Niemczech czy Francji samochody jeżdżą zdecydowanie więcej, a jeśli trafiają w ręce handlarzy, to z pewnością są już solidnie wysłużone. Dlatego nie wierzmy w zapewnienia sprzedawcy i samodzielnie weryfikujmy faktyczny przebieg auta. Oceńmy stopień zużycia wnętrza, dokładnie zbadajmy historię serwisową, w razie możliwości udajmy się do autoryzowanego serwisu, który bez trudu określi przebieg przy pomocy komputera. Pamiętajmy, że większość nowoczesnych silników po przekroczeniu wspomnianej liczby kilometrów zaczyna poddawać się awariom, szczególnie osprzętu. W przypadku diesli będzie to oznaczać duże koszty.
- Dymienie – oczywiście, że diesel ma prawo zadymić na wysokich obrotach i przy nagłym dodaniu gazu, ale bez przesady. Na wolnych obrotach z rury wydechowej nie może się wydobywać żaden dymek. To samo dotyczy rozruchu. Jeśli jest inaczej, nie wierzmy w zapewnienia sprzedawcy, że „ten typ tak ma”. To najpewniej oznaka znacznego zużycia wtryskiwaczy.
- Nierówna praca na ciepłym silniku – typowa przypadłość nowoczesnych diesli ze znacznymi przebiegami. Sprzedawca może uparcie twierdzić, że wystarczy wymiana filtra paliwa lub powietrza, ale lepiej tego nie testować na swoim portfelu. Równie prawdopodobne jest to, że posłuszeństwa odmawia któryś z wtryskiwaczy lub zawór EGR.
- Zbyt głośna praca – nie dajmy się nabrać na opowieści, że każdy diesel musi pracować, jak stary traktor. Nowoczesne silniki są ciche i kulturalne, co jest zasługą bardzo precyzyjnych i wydajnych układów wtryskowych common rail. Jeśli więc wybrany przez nas samochód najpierw słyszymy, a dopiero później widzimy, gdy wyjeżdża zza zakrętu, lepiej odpuśćmy sobie jego zakup. To może oznaczać znaczne zużycie wtryskiwaczy i osprzętu, takiego jak sprężarka klimatyzacji, a nawet układu rozrządu. Zwykle takie objawy ujawniają się grubo po przekroczeniu 250.000 kilometrów przebiegu.
- Nierówne przyspieszanie – większość diesli wspartych układem turbodoładowania cierpi na zjawisko tzw. turbodziury. Oznacza ono, że auto reaguje na mocne wciśnięcie gazu z pewnym opóźnieniem. To zupełnie naturalne. Jeśli jednak podczas jazdy próbnej wyczujemy, że silnikowi wyraźnie brakuje mocy, aby po kilku sekundach pojawił się jej nagły napływ, mamy do czynienia z problemem. Najpewniej dotyczy on uszkodzenia układu sterowania turbosprężarką lub samej turbosprężarki. Naprawa będzie bardzo kosztowna.
- Błyszcząca poświata w oleju – badając stan silnika wysokoprężnego zdecydowanie warto sprawdzić, w jakiej kondycji jest pracujący w nim olej. Wyjmujemy bagnet i nabieramy próbkę na palce. Jeśli olej będzie błyszczał lub co gorsza wyczujemy w nim ciała obce, od razu podziękujmy sprzedawcy za poświęcony czas. To znak, że silnik jest bardzo mocno zużyty, a do oleju przedostają się np. opiłki z uszkodzonej turbosprężarki. Silnik lada moment umrze.
Kupno auta napędzanego dieslem, który najlepsze lata ma już dawno za sobą, jest katastrofą dla portfela. Dlatego szukając takiego samochodu bądźcie bardzo ostrożni. Nie wierzcie na słowo, nie podniecajcie się ładnym stanem lakieru, wysoką mocą i niskim spalaniem. Najlepiej zabierzcie ze sobą osobę, która dobrze zna się na mechanice. Wszelkie błędy popełnione na etapie wyboru auta na pewno będą bardzo kosztowne.