Bagażnik rowerowy na dach samochodu: dlaczego NIE warto go kupić?

Krzysztof Jagielski
10.09.2020

Istnieje kilka sposobów na to, aby przewieźć rowery samochodem, na przykład na wakacje czy trasę rajdu. Można to zrobić przy pomocy bagażnika montowanego na haku, do tylnej klapy pojazdu oraz na dachu auta. Ten ostatni sposób jest najpopularniejszy, co wcale nie oznacza, że najlepszy. Można nawet wymienić kilka powodów, dla których nie warto kupować bagażnika rowerowego na dach samochodu. Te najważniejsze wymieniamy w naszym poradniku.

Trudno się z niego korzysta

A już szczególnie wtedy, gdy mamy dość wysoki samochód. W takiej sytuacji umieszczenie roweru na dachu pojazdu jest karkołomnym zadaniem, z którym nie poradzi sobie kobieta, a i wielu mężczyzn będzie mieć z tym nie lada problem. Prawdopodobnie w końcu dojdzie do przykrego wypadku i porysowania lakieru auta, co jest bardzo frustrujące i naraża właściciela na wysokie koszty.

Ryzykowny przewóz rowerów

Jazda z rowerami na dachu zawsze budzi w kierowcy pewien niepokój. Trzeba się przecież liczyć z tym, że gwałtowny podmuch wiatru dosłownie zmiecie rowery i zrzuci je na przykład na jadący z tyłu pojazd – mogłoby to spowodować śmiertelne zagrożenie na drodze. Poza tym zawsze istnieje ryzyko, że taki zestaw będzie zbyt wysoki, aby móc przejechać pod wiaduktem kolejowym, nie wspominając już o parkingach podziemnych.

Ograniczona nośność dachu pojazdu

Nie każdy o tym pamięta, tymczasem dach samochodu zawsze ma ograniczoną nośność – najczęściej do 75 kilogramów. Zwróćmy przy tym uwagę, że już same relingi oraz bagażniki rowerowe mogą ważyć łącznie 15-20 kilogramów. To oznacza, że na rowery zostaje nam już stosunkowo niewielki limit wagowy. Nie ma problemu, jeśli planujemy przewieźć jeden rower, ale jeśli mają to być na przykład cztery jednoślady, to niemal na pewno dojdzie do przekroczenia nośności dachu.

Kłopotliwe przygotowywanie roweru do transportu

Decydując się na przewiezienie rowerów na dachu samochodu trzeba je do takiej podróży odpowiednio przygotować. Zajmuje to sporo czasu, bo przecież musimy odkręcić np. fotelik dla dziecka, zdjąć różne osłony i inne elementy, które mogłyby odpaść w czasie jazdy. Z kolei po zakończeniu podróży rower będzie wymagać pieczołowitych zabiegów pielęgnacyjnych, w tym uciążliwego usuwania much i innego robactwa z kierownicy, manetek id.

Znacznie podwyższone spalanie i hałas

Jazda z rowerami na dachu nie jest ani przyjemna, ani tania. Taki zestaw spokojnie może podnieść spalanie o 1,5-2 litry na każde 100 kilometrów. Z kolei hałas generowany przez pęd powietrza na dłuższą metę będzie bardzo uciążliwy.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie