Nie dziennikarze, nie politycy, nie duchowni, nawet nie wybitni profesorowie akademiccy. Nikt nie potrafi tak pięknie mówić i opowiadać historii, jak handlarze samochodów. Są specami od stosowania retoryki, bo pomaga im to utrzymać się na rynku i żyć ze sprzedaży swoich aut. Ich klienci kochają pozwalać nawijać sobie makaron na uszy, przymykają oko nawet na oczywiste nieścisłości, byle tylko usłyszeć, że dokonują doskonałego wyboru. Jeśli jednak nie chcecie dać się nabić w butelkę i kupić złomu, który doprowadzi Was do łez, uważajcie na tych 5 sztuczek handlarzy samochodów.
Ksiądz, lekarz, starszy pan, pani po dziewięćdziesiątce – stary trik, na który wciąż dajemy się nabierać. Gdyby wierzyć temu, co opowiadają handlarze, to samochodami jeździliby tylko przedstawiciele wspomnianych profesji, ewentualnie starsze panie, które nie mają nic lepszego do roboty niż kupowanie wypasionych bryk i sprzedawanie ich za bezcen Polakom. Nie wierzcie w takie bajki.
Stał w garażu przez 10 lat – handlarze znają setki historii, którymi są w stanie wytłumaczyć podejrzanie niski przebieg samochodu. Często twierdzą, że auto stało nieużywane przez lata, bo poprzedni właściciel doznał udaru. To oczywiście brednie pierwszej wody. Nawet jeśli samochód faktycznie stał długie lata nieużywany, to było to wynikiem ciężkiego wypadku i oczekiwania na naprawę w... polskim garażu.
W środku nie było palone – nie wiedzieć czemu ten argument miałby mieć jakikolwiek wpływ na atrakcyjność samochodu. Zwłaszcza, że nikt nie jest w stanie tego zweryfikować. Współczesne metody czyszczenia wnętrza pozwalają pozbyć się nawet odoru papierosowego.
Używane tylko przez kobietę – kolejna kompletna bzdura, ale lubimy jej słuchać. Chyba jakoś podświadomie wierzymy w to, że jeśli samochodem jeździła faktycznie tylko kobieta, to prezentuje ono lepszy stan techniczny. Wcale tak być nie musi – kobiety mają przecież tendencję do nadużywania sprzęgła czy przycierania samochodem o różne przeszkody. Argument do kosza.
Używane wyłącznie w mieście – jeśli sprzedawca tak właśnie reklamuje nam duże kombi z silnikiem diesla, to po prostu wciska nam kit. Nikt nie kupuje takiego samochodu po to, aby rozbijać się nim po ciasnych ulicach miasta. Kombi z mocnym motorem musi dużo jeździć i zwykle ma bardzo wysoki przebieg. Z drugiej strony argument, że auto użytkowane tylko w mieście ma być lepsze od takiego, które pokonywało trasy, jest mitem. W korkach dużo szybciej zużywają się kluczowe podzespoły, takie jak sprzęgło.
Wybierając się na spotkanie z handlarzem bądźcie więc przygotowani na wysłuchanie masy niestworzonych historii. Jeśli macie świadomość tego, że sprzedawca aut jest także dobrym kabareciarzem, możecie się świetnie zabawić. Gorzej, gdy w ten wszystkie banialuki uwierzycie. Wówczas niestety narażacie się na przykre konsekwencje. Życzymy więc dużo rozwagi i zdrowego rozsądku. Nie ma idealnych samochodów używanych. Są tylko dobrze przygotowane do sprzedaży.