Każdy pojazd poruszający się po polskich drogach musi być sprawny technicznie, czego potwierdzeniem jest ważny przegląd okresowy. Informację na ten temat diagnosta wbija do dowodu rejestracyjnego raz do roku. Wielu kierowców zapomina jednak, aby na czas udać się do stacji diagnostycznej. Część świadomie tego nie robi, bo wie, że ich auta nie przeszłyby przeglądu. Problemy zaczynają się w momencie kontroli drogowej. Co grozi kierowcy za brak przeglądu technicznego?
Jeśli podczas kontroli drogowej okaże się, że auto nie ma ważnego przeglądu technicznego, policjant musi samodzielnie ocenić stan pojazdu. Każda wykryta usterka jest podstawą do zatrzymania dowodu rejestracyjnego. Jednak dalsza procedura zależy od tego, jak poważne są uszkodzenia.
Jeśli wykryte usterki nie są istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu drogowego, policjant zatrzymuje dowód rejestracyjny i wystawia kierowcy pisemne skierowanie na badanie techniczne. Jest ono ważne 7 dni.
Co ważne, kierowca nie może swobodnie poruszać się samochodem na podstawie tego dokumentu (chyba, że policjant wpisze taką informację w skierowaniu, ale to praktycznie się nie zdarza). Skierowanie umożliwia jedynie dotarcie do najbliższej stacji diagnostycznej. Jeśli z autem wszystko jest w porządku, diagnosta wystawia zaświadczenie, z którym kierowca może odebrać dowód w wydziale komunikacji.
Znacznie poważniejsze konsekwencje czekają kierowcę w sytuacji, gdy jego auto jest złomem na kółkach lub nie ma ważnego przeglądu technicznego od np. roku. Wówczas policjant zatrzymuje dowód rejestracyjny, wystawia mandat, a co gorsza wzywa lawetę, która odholowuje samochód na koszt właściciela. Dalsza procedura wygląda standardowo: auto musi przejść przegląd techniczny i dopiero na podstawie zaświadczenia od diagnosty kierowca może odzyskać dowód rejestracyjny.
Kierowcy jeżdżący bez ważnego przeglądu technicznego często nie zdają sobie sprawy, jak bardzo ryzykują. Jeśli taki pojazd weźmie udział w kolizji drogowej, to Towarzystwo Ubezpieczeniowe, które wystawiło polisę OC,prawdopodobnie umyje ręce i nie weźmie na siebie odpowiedzialności za powstałą szkodę. Jedynym ratunkiem będzie wówczas wykazanie, że brak przeglądu nie miał bezpośredniego wpływu na kolizję, co może się jednak wiązać z batalią sądową.
Co to oznacza w praktyce? Kierowca będzie musiał pokryć koszty z własnej kieszeni. Upomni się o to Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. W dodatku osoba poszkodowana w kolizji może wytoczyć kierowcy sprawę cywilną i zrujnować go finansowo.
Pamiętaj
W zdecydowanej większości przypadków brak przeglądu technicznego wyklucza także odpowiedzialność ubezpieczyciela, który wystawił polisę auto casco.
Wniosek jest oczywisty: jazda samochodem bez ważnego przeglądu okresowego jest skrajnie nieodpowiedzialna.