Szwajcaria, podobnie jak inne kraje europejskie, zmaga się z kryzysem energetycznym. Choć jest to jeden z najbogatszych krajów na świecie, to jednocześnie jest całkowicie uzależniony od dostaw energii z Francji. Dlatego szwajcarski rząd już zapowiedział, że w drugiej połowie grudnia zaczną obowiązywać nowe przepisy zmuszające do ograniczenia zużycia prądu w razie potrzeby. Problem mogą mieć zwłaszcza właściciele samochodów elektrycznych.
Szwajcarski rząd przygotowuje społeczeństwo na potencjalne problemy w razie ryzyka wystąpienia niedoborów prądu. Plan działania przewiduje trzy etapy.
W pierwszym zostaną wprowadzone ograniczenia w korzystaniu z prądu przez gospodarstwa domowe.
W drugim konieczne będzie zmniejszenie temperatury w domach oraz ograniczenie używania najbardziej energochłonnych urządzeń, jak pralki, suszarki elektryczne czy żelazka.
W trzecim restrykcje dotkną już właścicieli pojazdów elektrycznych, które nie będą mogły być użytkowane poza wyjątkowymi sytuacjami: dojazd do lekarza, do pracy, podróż służbowa czy zaopatrywanie ludności w niezbędne produkty.
To już kolejny przypadek pokazujący, że samochody elektryczne mogą być sporym problemem w dobie kryzysu energetycznego. Wcześniej zakaz ładowania elektryków wprowadziły m.in. władze Kalifornii, gdzie z powodu upałów i suszy istniało realne zagrożenie blackoutu.