Większość polskich kierowców niestety ma syndrom Mad Maxa. Oznacza to, że za kółkiem stają się agresywni, walczą o przetrwanie, nie zwracają uwagi na dobro i bezpieczeństwo innych. Z drugiej strony spotykamy grupę, która jest potwierdzeniem opinii, że niektórzy nigdy nie powinni uzyskać prawa jazdy. Na polskich drogach pełno jest zachowań mogących zagrażać innym. Wybraliśmy 6, które są wyjątkowo irytujące. Walcz z nimi, jeśli także zdarza Ci się tak postępować.
- Nie wciśniesz się przede mnie – klasyczny przykład syndromu Mad Maxa. Kierowcy nienawidzą, gdy nagle przed maską ich samochodu pojawi się inne auto. Jest to szczególnie dobrze widoczne podczas postoju w korkach. Choć w większości polskich miast funkcjonuje już zasada jazdy na tzw. zamek, to w praktyce staramy się uprzykrzać innym życie, jak tylko możemy. To przynosi odwrotny skutek – korki są jeszcze większe, a poziom nerwowości rośnie.
- No przecież już jadę! - dla odmiany syndrom fajtłapy, która za nic ma to, że innym też się spieszy. Gdy na skrzyżowaniu zapala się żółte światło jest to znak, że należy jak najszybciej wrzucić bieg i niezwłocznie ruszyć na zielonym. Wiele osób zdaje się jednak mieć tak dużo czasu, że minie jeszcze dobrych kilka sekund, zanim pozwolą łaskawie ruszyć innym. W mieście trzeba jeździć ostrożnie, ale dynamicznie i nie być zawalidrogą.
- Z drogi! - niesamowicie frustrujące zachowanie kierowców z syndromem Mad Maxa, czyli poganianie innych. Furiat używa do tego różnych technik: mruga światłami, trąbi, zbliża się do tylnego zderzaka naszego auta na odległość 2 centymetrów, cały czas przy tym przeklinając i gestykulując w stylu Włocha oglądającego mecz ulubionej drużyny. To modelowy przykład chamstwa za kółkiem, które jest także bardzo niebezpieczne. Najechanie jest jedną z najczęstszych przyczyn groźnych wypadków na drogach.
- Kierunkowskaz? Eee tam – wracamy do drogowej fajtłapy, która nie przyswoiła sobie elementarnej wiedzy na temat przeznaczenia kierunkowskazu. Nagminnie, szczególnie w miastach, trafiają się kierowcy, którym wydaje się, że wszyscy dookoła dokładnie wiedzą, jaki manewr mają oni zamiar wykonać. Wówczas w ostatniej chwili skręcają, zmieniają pas ruchu, przy okazji stwarzając ogromne zagrożenie dla innych.
- A gdzie mam zaparkować? - kolejne zachowanie charakterystyczne dla drogowych Mad Maxów, czyli parkowanie, gdzie tylko popadnie. Szczególnie irytujące w centrach miast i na osiedlach. Taki kierowca jest święcie przekonany, że jego wypasiona fura ma prawo stać na trawniku lub zająć cały chodnik – piesi niech fruwają lub idą ulicą. Brak miejsc do legalnego parkowania nie jest tu żadnym wytłumaczeniem.
- Poczekam, mam czas – i na koniec jeszcze jedno zachowanie z arsenału dostępnego kierowcom-fajtłapom. Ci mają niesamowitą umiejętność osiągania stanu absolutnej harmonii ze światem. Nie wyjadą z drogi podporządkowanej nawet wtedy, gdy zbliżający się pojazd jest 2 kilometry od nich. Przecież to niebezpieczne! Są także w stanie zatrzymać się na środku ulicy, włączyć światła awaryjne i w spokoju wertować mapę, aby znaleźć miejsce docelowe. Inni niech czekają – czy naprawdę trzeba się tak spieszyć?
Każde z tych zachowań jest niesamowicie frustrujące dla innych użytkowników dróg. Nie wartościujemy, kto stanowi większe zagrożenie: Mad Max czy fajtłapa, ale apelujemy do Was – nie jedźcie tą drogą! Miasta są już dostatecznie zakorkowane.